🌂 Takie Jest Prawo Miłości Nuty

Piosenka pt. "Prawo miłości", znana też jako "Kochany bracie" to jedna z tych piosenek, które doskonale nadają się do uświetnienia mszy ślubnej. Zachęcam do Kochany bracie, kochana siostro, Chcę dać ci siebie. Ref.: Takie jest prawo miłości, które dał Pan. Takie jest prawo miłości, jest kluczem nieba bram. I miłość wszystkim dokoła ze sobą nieśmy. 2. Gdziekolwiek jesteś, Zawsze otwarte moje ramiona przygarną Ciebie. Ref.: Takie jest prawo miłości, które dał Pan. ,,Takie jest prawo miłości" Kolejna piękna pieśń wykonana na ceremonii ślubnej w czasie Oczekiwania po Komunii Świętej. 蘆 #takiejestprawomiłości (może zaczynać uczyć się/bawić się grą jeszcze przed tym gdy nauczy się liter – jednak wtedy potrzebna jest inna osoba, która sama nauczy się grać z nut literowych, a następnie pokaże dziecku które klawisze naciskać) Oczywiście nuty literowe to także dobra opcja do nauki gry, dla wszystkich osób dorosłych. takie jest prawo miłości, jest kluczem nieba bram. Takie jest prawo miłości i jego strzeżmy i miłość wszystkim dokoła ze sobą nieśmy. 2. Kimkolwiek jesteś, skądkolwiek przyjdziesz, na jakiejkolwiek spotkam Cię drodze, zawsze otwarte moje ramiona przygarną Ciebie ref. Takie jest prawo miłości, które dał Pan, takie jest prawo Natomiast jeśli nuty powieli szkoła, jako jednostka oświatowa, znów będzie OK. Cały problem w tym, że takie kwestie zwykle nie są ostro i jednoznacznie skodyfikowane, gdyż po prostu nie da się tego zrobić - życie jest tak bogate i dynamiczne w swoim rozwoju, że nie daje szans na ścisłe określenia. Jeśli Ci się spodobało: 👍 Zostaw like🤜 Subskrybuj kanał Więcej informacji znajdziesz na mojej stronie www.damianbryk.pl. Zapraszam! Ale to na marginesie. Drugim reprezentatywnym utworem Mikołaja Sępa Szarzyńskiego jest Sonet V "O nietrwałej miłości rzeczy świata tego". W utworze tym nastąpiła opozycja dwóch wartości: ziemskich i wyższych. Poeta w wierszu ukazuje nam trzy miłości. Pierwsza z nich jest trwała, a jej celem jest Bóg. [F D Db Bb Am] Chords for Zespół ALVARO - Oprawa muzyczna mszy ślubnej. Takie jest prawo miłości, dobra Matko with Key, BPM, and easy-to-follow letter notes in sheet. Play with guitar, piano, ukulele, or any instrument you choose. Znajdujesz się na stronie wyników wyszukiwania dla frazy nuty takie jest prawo milosci. Na odsłonie znajdziesz teksty, tłumaczenia i teledyski do piosenek związanych ze słowami nuty takie jest prawo milosci. Tekściory.pl - baza tekstów piosenek, tłumaczeń oraz teledysków. Jednak teraz jest już za późno, bo Aubrey się zakochała. Wydawało się, że wszystko między nimi się układa, ale Andrew wywinął taki numer, że, Aubrey oprócz miłości będzie musiała znaleźć w swoim sercu miejsce na nienawiść, bo nigdy mu nie wybaczy tego, co zrobił. 161 views, 3 likes, 1 loves, 0 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from Śpiewny Ślub - oprawa wokalna ślubu: Z okazji Walentynek warto pamiętać o tym, że to właśnie MIŁOŚĆ prowadzi dwoje ludzi TjmeL. Home Książki Literatura obyczajowa, romans Lawendowe nuty Lawendowe nuty to historia opowiedziana uczuciami przelanymi na papier. Autorka zaprasza nas na wycieczkę po Polsce i Francji, w której poznajemy różnych bohaterów. Mamy tu mieszankę miłości, zazdrości, tęsknoty, choroby psychicznej... Uczestnicząc w chwilach szczęścia i smutku, zastanawiamy się, czy prawdziwa miłość naprawdę przetrwa wszystko. /Agnieszka Nikczyńska, Książki takie jak my/ Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni. Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie: • online • przelewem • kartą płatniczą • Blikiem • podczas odbioru W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę. papierowe ebook audiobook wszystkie formaty Sortuj: Podobne książki Oceny Średnia ocen 5,9 / 10 28 ocen Twoja ocena 0 / 10 Cytaty Powiązane treści "Wyśpiewaj miłosierdzie" - to hasło trzydniowych Warsztatów Liturgiczno-Muzycznych o Miłosierdziu Bożym, które odbyły się od 10 do 12 kwietnia w Świebodzinie. Warsztaty zorganizowała parafia św. Michała Archanioła w Świebodzinie. Ich celem była nie tylko nauka nowych pieśni. - Jest to okazja, aby przybliżyć się do treści związanych z liturgią i muzyką kościelną. Wspaniałe utwory mają wprowadzić nas w przeżywanie Niedzieli Miłosierdzia Bożego - przypomina jedna z organizatorek Anna Wróblewska. Nad stroną muzyczną sprawowali pieczę znani muzycy: Hubert Kowalski i Piotr Pałka, którzy mają na swoim koncie wiele ważnych osiągnięć, jak oprawę liturgiczną wizyty papieża Benedykta XVI w Polsce czy prowadzenie muzyczne liturgii podczas kanonizacji s. Faustyny Kowalskiej w Rzymie. - W trakcie tych warsztatów pracujemy nie tylko nad tym, aby utwory liturgiczne pięknie brzmiały, ale też były wykonywane z wiarą - wyjaśnia Hubert Kowalski. - Najcenniejsze jest, jeśli ludzie posługujący w Kościele odkryją, że ta posługa może być wykonywana jako akt wiary. Jeśli coś takiego się dokonuje, to później nie przychodzą tylko ładnie zaśpiewać w kościele, ale są w nim przede wszystkim dlatego, aby się modlić. A to, że mają talenty i mogą posłużyć innym, to tak naprawdę jeszcze mocniej przekłada się na przeżywanie tej liturgii przez cała wspólnotę. Wierni słyszą, jak ktoś modli się tym co śpiewa. Oczywiście to zależność, która nie dotyczy tylko muzyki, ale wszelkiej posługi w kościele - dodaje. O strawę duchową zatroszczył się ks. Janusz Bremobr, który na co dzień jest proboszczem w parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Międzyrzeczu. Wspomagała go s. Olimpia Bojarska ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia z Kalisza. - Ten dar miłosierdzia, który Pan Jezus nam ofiarowuje jest też nam zadany. Dzięki doświadczeniu przebaczenia ze strony Boga różnych naszych słabości, na co dzień łatwiej przyjmować nam słabości drugiego człowieka. Oczywiście na początku się denerwujemy, ale później przychodzi łaska rozważania co jest przyczyną tego, że ktoś nas tak, a nie inaczej potraktował - mówi s. Olimpia. - Jeśli człowiek obdarza nas jakąś formą nienawiści, to najczęściej jest osobą, której brakuje miłości. Dlatego odpowiadajmy na zło, miłością i miłosierdziem - dodaje. W warsztatach uczestniczyło prawie 80 osób z różnych stron diecezji i nie tylko. - Jestem tu, bo chcę nauczyć się nowych pieśni o miłosierdziu Bożym - przyznała Alicja Pitak ze Świebodzina. - Nauczyłam się trochę czytania z nut i prawidłowego śpiewania. Poznałam nowe pieśni. Dzięki tym warsztatom można bardziej odkryć miłosierdzie Boże - mówi Zofia Gromiec z Sulechowa. - Jestem tu bo wspólne granie i śpiewanie na chwałę Pana Boga to ogromna radość. Połączenie warsztatów i modlitwy jest bardzo ciekawe, bo dzięki temu możemy bardziej zrozumieć treści, o których śpiewamy - tłumaczy Marta Gołębiewska z Ostrołęki. Na zakończenie warsztatów ich uczestnicy spotkali się na Koronce do Miłosierdzia Bożego i Mszy św., po której odbył się koncert finałowy. Łącznie z muzykami wystąpiło w nim prawie 100 osób. PRAWO MIŁOŚCI e-nuty - opracowanie na chór C e1. Kochany bracie, kochana siostro,a dnie wiem kim jesteś, nie wiem gdzie ja chcę dla ciebie poświęcić wszystko,d f Cchcę dać ci Takie jest prawo miłościdktóre dał jest prawo miłości,C Gjest kluczem nieba jest prawo miłości,di jego strzeżmy,Gi miłość wszystkim dokoład F Cze sobą Gdziekolwiek jesteś, skądkolwiek przyjdziesz,na jakiejkolwiek spotkam cię drodze,zawsze otwarte moje ramionaprzygarną ciebie.(autor nieznany) --------------------- OPRACOWANIE NA CHÓR W ŚPIEWNIKU: WIĘCEJ » Prawo miłości – podkład na fortepianie 24 stycznia 2019 /Posted by / 0Dla wszystkich, którzy szukają wersji instrumentalnej do piosenki „Takie jest prawo miłości” (Kochany Bracie, kochana Siostro) – mam do zaoferowania podkład muzyczny mojej zagrany jest na fortepianie – z pewnością sprawdzi się na ślubach lub innych do piosenki „Takie jest prawo miłości” znajdziesz tu… [klik] Powiązane posty Dziś prezentuję piękną pieśń religijną w mojej aranżacji pt. „Nie mam nic co bym mógł Tobie dać” – w cudownym wykonaniu duetu Marzena i Julia.... Czytaj dalej „Jezus najwyższe imię” w duecie?.. Czemu nie?? Posłuchaj jak można wykonać tę piękną pieśń na dwa głosy – śpiewają Marzena i Julia – niezastąpiony duet... Czytaj dalej Zapraszam do wysłuchania pięknych piosenek religijnych, które z powodzeniem można wykonać np. na ślubie. Piękne, wzruszające, a do tego wspaniały tekst – myślę, że to... Czytaj dalej Z wielkim wzruszeniem wysłuchałem i obejrzałem pieśń „Barka”, którą wykonali Uczniowie i Nauczyciele Szkoły Podstawowej Nr 12 w Białymstoku. Do realizacji nagrania wykorzystali podkład muzyczny... Czytaj dalej Piosenki harcerskie to nowa kategoria muzyczna, którą postanowiłem wprowadzić na Piosenek dla harcerzy (i o harcerzach) jest bardzo dużo a każda z nich jest... Czytaj dalej w marszach, manifach i paradach równości biorę udział od 2003 roku. relacje i fotoreportaże z tych wydarzeń pojawiają się na moim blogu od kilku lat Parada Równości 2012 [klik!] Parada Równości 2011 [klik!] EuroPride Warsaw 2010 Parada Równości 2008 [klik!] o wolności, równości i związkach partnerskich też zdarzyło mi się napisać parę razy: TUTAJ – o miłości i życiu w związku, który według polskiego sejmu jest „jałowy i szkodliwy społecznie” TUTAJ – o tym, że nie obchodzi mnie Kościół oraz oraz o tym, na na kogo idą niemałe podatki homoseksualistów TUTAJ – o tym, że nie dam się uciszyć i nie boję się anonimowych maili z pogróżkami TUTAJ – o tym, że na równi z Wszechpolakami, mam prawo do głoszenia swoich przekonań i tyleż samo razy Czytelnicy odpowiadali mi zrozumieniem, poparciem i tolerancją, przy jednoczesnym szturmie głosów ostrego sprzeciwu, pogardy czy wulgarnej homofobii. tyleż miłości, co nienawiści – równowaga w kosmosie zostaje zachowana. jednomyślne społeczeństwo byłoby przecież totalitarną utopią – nie oczekuję więc 100% poparcia dla swojego światopoglądu. jeśli zastanawiacie się czasem, czy można być idealistą pozbawionym złudzeń – spieszę donieść, że owszem – można. jestem tego żywym przykładem. jak mi z tym? nie wiem, normalnie. jest jak jest. z uporem maniaka robię swoje, nie licząc na cud. choć cuda powszednie zdarzają się, tak po prostu. ciocia Stasia, zagorzała katoliczka, uczestniczka codziennej mszy i słuchaczka prawej rozgłośni radiowej, pyta co u mnie i serdecznie pozdrawia moją partnerkę. tak po prostu, po ludzku. jak gdyby nigdy nic. więc jednak można. da się – mieć swój światopogląd, zasady i dogmaty wiary – a równocześnie szanować cudzą odmienność. to cieszy. tym bardziej, że po tylu latach nauczyłam się niczego nie oczekiwać. nie porywam się zuchwale na zmienianie cudzego światopoglądu, nie próbuję ingerować w wyznawane wartości – nie mnie burzyć mozolnie wypracowaną przez kogoś wizję świata. ludziom nie da się niczego narzucić. nacisk rodzi bunt, a zmiany i tak przychodzą same. wystarczy po prostu być, żyć, robić swoje. nie wstydzić się swojego życia, nie ukrywać związku, z pozorną naiwnością wchodzić w rzeczywistość z wysoko podniesioną głową, z rozbrajającą szczerością mówić o nieheteronormatywności jak o czymś najbardziej normalnym i zwykłym. być upartym. do bólu. w domaganiu się związków partnerskich nie zamierzam walczyć z katolikami, bo nie uznaję tej podjudzanej przez media opozycji. niechaj katolicy w swoich świątyniach wynoszą się na ołtarze, niechaj się nawzajem koronują, namaszczają i pieczętują wieczne przymierze własną krwią. świetnie, nic mi do tego. chcę jedynie, by wobec prawa – w urzędzie, w banku, w szpitalu, w szkole – mój legalnie zawarty związek partnerski był równy uświęconemu sakramentowi katolickiemu. co to znaczy „równy”? jasne, że w doktrynie katolickiej to mężczyzna i kobieta, żebro Adama, od poczęcia aż do naturalnej śmierci – ale – o bogowie! – nie samym chrześcijaństwem człowiek żyje. jako obywatelka RP mam prawo do laickiego światopoglądu i od lat respektując nałożone na mnie przez państwo obowiązki ( podatkowe, ubezpieczeniowe, konstytucyjne) oczekuję należnych mi praw, które nie mogą być blokowane przez religijne przekonania innej grupy ludzi. o tym, że Konstytucja RP nie zakazuje związków partnerskich możecie przeczytać TUTAJ [klik!] nie żądam przecież reformy edukacji i wprowadzenie do minimum programowego szkół przedmiotu o nazwie „propagowanie homoseksualizmu”, nie zamierzam odbierać zasiłków samotnym matkom ani rent i emerytur moherowym babciom. nie kusi mnie zdejmowanie krzyży ze ścian i burzenie świątyń, nie zamierzam się wtrącać do katolickich dogmatów wiary, nie pragnę legalizować prostytucji i twardych narkotyków, nie domagam się niczego, co miałoby szkodliwy wpływ na resztę katolickiego społeczeństwa. czy naprawdę żądamy tak wiele? oto 5 żelaznych postulatów: 1. instytucjonalizacja związków partnerskich i stworzenie rejestru takich związków, 2. uznanie partnera/-ki za „osobę bliską, wspólnie gospodarującą, pozostającą we wspólnym pożyciu” (co pozwoli np. na uzyskiwanie informacji o stanie zdrowia i leczeniu partnera lub prawa do odmowy zeznań), 3. dziedziczenie ustawowe (z gwarancją zwolnienia od podatku od spadków i darowizn), 4. prawo do pochówku (czyli do wydania ciała zmarłego partnera i decyzji o pochówku) 5. ustawa o związkach partnerskich powinna obejmować zarówno pary tej samej jak i różnej płci. błagam, wskażcie mi, który z powyższych punktów zagraża „zdrowej polskiej hetero rodzinie”? no więc o co chodzi? skoro formalności i regulacje prawne życia społecznego nie są – a przynajmniej w świetle prawa nie powinny być – kwestią wyznawanej religii, to właściwie na czym polega ten nierozwiązywalny problem ze związkami partnerskimi w Polsce? – pytam naiwnie, udając, że nie wiem, o co tak naprawdę chodzi i nadal wierzę w rzekomy rozdział kościoła od państwa oraz niezawisłość mentalną polskich polityków. a skoro już o polityce mowa… przykro mi, nie wierzę politykom. nie trawię populistów. a najbardziej na świecie nie znoszę ustawek. i żenujących zagrań pod publiczkę. oto Andrzej Hadacz we własnej osobie – najbardziej rozhisteryzowany obrońca krzyża spod pałacu prezydenckiego – teraz oto na oczach tłumów ulega cudownej metamorfozie i – trzymając się za rączki z Palikotem i Kaliszem – przechodzi na drugą stronę tęczy [klik!]. urocze, ale nie kupuję tego. i pytam: po jaką cholerę ta szopka?! czy to, że katolicki wariat i krzykacz dla poklasku i w ramach eventu „przechodzi na naszą stronę” ma w jakikolwiek sposób sankcjonować słuszność naszych postulatów?! gimme a break! ;/ jeśli miało być śmiesznie, to faktycznie poczułam się ośmieszona. łatwo jest żartować sytym hetero-politykom. głodni homo-wyborcy mogą tylko bezradnie bić brawo i mieć cichą nadzieję, że kolejne obietnice bez pokrycia nie rozejdą się – jak dotąd – po kościach. dla polityków liczą się nasze głosy, ale nasze życia i prawa – już niekoniecznie. owszem, jestem rozczarowana. oczywiście, będę głosować. tak, niestety znowu na opcję „najmniejszego zła”. jesteśmy zwykłymi zjadaczami chleba, wpierdalaczami kotletówi przetwórniami owocowo-warzywnymi. i maszerujemy. paradujemy tak od 13 lat, licząc na to, że kiedykolwiek cokolwiek się zmieni. idą razem chłopcy z chłopcami, chłopcy z dziewczynami, dziewczyny z dziewczynami, dziewczyny z chłopcami, kobiety z kobietami, kobiety z mężczyznami, mężczyżni z mężczyznami, mężczyźni z kobietami, homo, hetero, bi, trans i queer. nigdy nie wiesz, kto jest kim. kto jest z kim. kto z kim żyje, kto z kim to robi. i jak. kto komu. na górze czy na dole. w łóżku czy na stole. szybko czy powoli. różnie, jak kto woli. babcie i dziadkowie, panie i panowie, profesorowie i robotnicy, artyści i panie spod piaskownicy, twoja dentystka i jej dziewczyna. księgowa z twojej firmy i nauczycielka twojego syna. facet, który kosi twój trawnik. twój kolega z pracy i jego mąż prawnik. lekarka, która w ’96 uratowała ci życie. twoja siostra, która w laskach kocha się skrycie. twój szef, o którym myślisz, że posuwał każdą sekretarkę – idzie z żoną andżelą, która kiedyś była darkiem. twoja znajoma ze studiów z partnerką i jej dzieckiem. twoje sąsiadki spod piątki i dwaj panowie z pieskiem. twój kumpel z mężem, który od lat udaje brata. tatuowana laska, jej mama oraz tata. dziewczyna, która zawsze chciała być facetem, jej brat z narzeczoną i chudy koleś przebrany za kobietę. facet, który udzielał ci kredytu – idzie ze swoim chłopakiem i dwie dziewczyny ze wspólnym dzieciakiem. położna, która odbierała cztery porody twojej żony. i tysiące innych osób, które nie wierzą w zabobony. wyglądamy jak chcemy, bo nie żyjemy w Korei Północnej z limitem 18 oficjalnych fryzur dla kobiet i 10 dla meżczyzn śpiewamy polski hymn, bo jesteśmy prawowitymi obywatelami tego kraju. i nikt mi nie wmówi, że patriotyzm to tylko „Bóg, honor, ojczyzna”. gej może być patriotą, tak jak dziewczyna może być inżynierem. c’nie, Bianka? => Dziewczyny na politechniki! premier się z nami nie spotka, bo aktualnie lawiruje, zaś prezydent tego kraju twierdzi, że instytucja związku partnerskiego naruszałaby art. 18 konstytucji, co dobitnie świadczy o tym, że albo konstytucji nie czytał albo jej po prostu nie rozumie… przeciwnicy parad i marszów równości za każdym razem podkreślają skandaliczną obecność „mężczyzn przebranych za kobiety”, którzy to mężczyźni z pewnością są pedofilami, a ich życiową misją jest wdarcie do szkół i placówek oświatowych celem dawania złego przykładu szlachetnym polskim młodzieńcom. niestety na tegorocznej paradzie kolorowych drag-queens było zaledwie kilka, zaś wszystkie obecne reprezentowały nudną stylistykę ugrzecznionego variete. wielka szkoda :( nie zabrakło jednak stałych bywalców! i politycznego zaangażowania. chyba po raz pierwszy od 13 lat nie zarejestrowano na dzień Parady Równości żadnych oficjalnych kontrmanifestacji w Warszawie co w tym czasie robi Młodzież Wszechpolska?! tylko kibice pozostali na posterunku: Legia pany! a piłka nożna forever hetero. promocja homoseksualizmu i zarażanie dziecka wirusem tolerancji. i naprawdę mniejsza o to, kto spośród tłumu jest homo, hetero, bi, trans czy queer… wbrew pozorom wcale nie chodzi o afiszowanie się z własną orientacją. gdyby dało się raz na zawsze postawić sprawę jasno, ucinając wszelkie rozpalające wyobraźnię telewidzów publiczne debaty w studio „jak robią to geje i czy to aby na pewno jest zdrowe?” nigdy nikogo nie prosiliśmy i nie będziemy prosić o pozwolenie na uprawianie homoseksualnej miłości, bo możemy to robić we wszystkich możliwych pozycjach i konfiguracjach międzyludzkich, które przyjdą nam do głowy i naprawdę nie potrzebujemy w tej materii żadnej pomocy, zrozumienia czy aprobaty. nasz seks nie jest sprawą polityczną, społeczną i ogólnopolską. ale nasze codzienne życie i prawa obywatelskie – owszem. bo nie o seks tutaj walczymy, ale o zwykłe codzienne życie. o to, żeby się nie bać i nie przemykać pod ścianami ulic jak szczury w labiryncie. bo ktoś krzywo spojrzy, splunie nam pod nogi, strzeli z liścia czy obrazi tradycyjnym polskim słowem. o to, by w szkole, w urzędzie czy w szpitalu – najnormalniej na świecie powiedzieć: „mój partner / moja partnerka”, nie szokując tym nikogo, nie wzbudzając niezdrowej sensacji i głupich komentarzy. ja rozumiem, że wierzą państwo w Boga i z szacunku do waszej religii od kościołów trzymam się z daleka. rozumiem też, że w każdym demokratycznym państwie istnieje prawica i naprawdę przyznaję jej pełna racje bytu, głosu i działania. za cholerę nie zrozumiem jednak, czemu szanowni państwo uważają, że ja, Olga, miałabym żyć według państwa przekonań, wartości i doktryn religijnych. skąd w ogóle ten pomysł?! ależ ja z chęcią zadbam o przyrost naturalny i rozmnożę się po wielokroć. jeśli tylko będę chciała, to prześpię się z kolegą, albo z pięcioma naraz, poddam inseminacji lub zapłodnieniu in vitro, a następnie wychowam liczną gromadkę nie ochrzczonych dzieci wraz z moją partnerką. jedno pytanie: co wam, szanowni państwo, do tego?! przyrost naturalny jest? jest! * Suwerenność narodu to doktryna, zgodnie z którą naród, rozumiany jako polityczna wspólnota obywateli, jest suwerenem w państwie i od niego wywodzi się władza i polityczna legitymizacja. – a jeśli część NARODU POLSKIEGO jest homoseksualna, biseksualna, transseksualna lub po prostu tolerancyjna – to mają szanowni państwo nie lada problem na bannerze. w dyskusji nie trzeba artykułować konkretnych argumentów – zazwyczaj wystarczą słowa klucze: – kurwa chuje wypierdalać z polski cwele jebane pedryle kurwa cioty won kurwa do gazu!!! – Ja, obecny tutaj Arkadiusz z kolegą moim Mariuszem oraz jego żoną Mariolą, zakazujemy wam niniejszym seksu analnego! – Chcemy MĘSZCZYZN, a nie cioty! – My, niżej podpisana młodzież z Gminnego Ośrodka Wiary i Nienawiści „Karzeł i Pogrzebacz” żądamy wprowadzenia w Polsce maczyzmu! Chcemy MĘSZCZYZN, gdysz tylko oni rozpalajom naszom wyobraźnie! Dosyć perfumowanych chujów! Chcemy krwi, łez, potu i ostrego seksu! [kolega Damian, reprezentujący orto-omyłkowe „S”, wziął się w garść i dla dobra wszechpolskiej ortografii zbliżył do Oliwiera z „Ę”] oj dzieci, dzieci… jak na was patrzę, to się nie dziwię, że brakuje wam prawdziwych mężczyzn… kolega Robercik z kolegą Krzysiem oraz Seba z kuzynem Wojtkiem uważają, że Polska powinna być narodowa. i chuj! tymczasem garstka „dewiantów” domaga się jakichś praw. dziennikarze tefauenu upolują zaraz najdziwniej wyglądającego uczestnika parady, najlepiej z piórami w tyłku, i zapytają kurtuazyjnie: czy kocha pan dzieci? chce pan adoptować małego chłopczyka? – Taaa… Jesteś lizbijkom, bo żaden facet cię nie chciał! oraz [moje ulubione]: – Tobie się tylko wydaje, że wolisz kobiety! Gdyby cię jakiś facet tak porządnie wy***ł, to byś na pewno zmieniła zdanie! oł je, rajt! nie rozumiem, czemu uszminkowany facet w okularach-kotkach wzbudza zdziwienie i agresję? przecież nasza sąsiadka, pani Halina, także ma wąsy i używa amarantowej szminki… acha, z kaczką! a więc prowokator, szargacz pamięci prezydenta. hańba! roznegliżowani, nieprzyzwoici, sprośni – promują homoseksualizm! z komentarza na moim blogu: „to Wy wychodzicie na ulice, to Wy ubieracie się kontrowersyjnie i to Wy obnosicie się ze swoją seksualnością. Nie mówię, że nie macie do tego prawa – róbcie sobie, co chcecie, ale uwzględniajcie fakt, że Wasze działania będą wywoływać reakcję, będą mieć konsekwencje. Musicie brać pod uwagę to, że „sprawa, o którą walczycie” zostanie odrzucona bądź strywializowana, jeżeli Waszym sposobem na walkę jest paradowanie z piórkami, w przebraniu Buki. Mnie również śmieszą hasła w stylu „jesteśmy tacy sami”. Ja taka nie jestem: nie paraduję rozebrana po ulicach i nie dokonuję autodefinicji na podstawie moich preferencji seksualnych.” napisałam kiedyś, że homoseksualizm istnieje od zarania ludzkości, także wśród kleru i duchowieństwa. i prawda jest taka, że społeczeństwo zawsze i wszędzie chętnie korzysta z dokonań gejów, lesbijek, biseksualistów, nie wiedząc lub nie zwracając uwagi na ich orientację. Polacy kochają baśnie Andersena, “Muminki” Tove Jansson, “Muppet Show” i “Ulicę Sezamkową” Jima Hensona, na których wychowały się całe pokolenia zdrowych, rumianych, katolickich heteroseksualnych dzieci. Polska młodzież tłucze w szkole Prusa, Konopnicką, Dąbrowską, Gombrowicza czy Prousta. Prawi heteroseksualni ojcowie rodzin, panie z banku i matki dzieciom oglądają filmy Almodovara, czytają Palahniuka, perfumują się Diorem i podniecają się ciuchami od Dolce&Gabbany. i jakoś im wtedy nie przeszkadzają te ohydne lesby, pedały, biseksy i inni zboczeńcy – nikt się nie wstydzi spodni zaprojektowanych przez geja czy książki napisanej przez lesbijkę. homoseksualistów jest mnóstwo. jesteśmy wszędzie. więc trochę jakby współczuję tym biednym przerażonym i zgorszonym Prawdziwym Polakom, bo może własnie jutro ktoś z nas – chorych, zboczonych i obrzydliwych – będzie im przeprowadzał operację na otwartym sercu, uczył dzieci matematyki, reperował samochód, gotował obiad w restauracji, udzielał porady prawnej, załatwiał kredyt, wystawiał mandat, leczył chory kręgosłup, robił maseczkę z alg, egzaminował na kursie prawa jazdy albo… dorastał w dziecinnym pokoju. tuż obok. pod dachem polskiego katolickiego domu. w homoseksualnym związku dziecko nie jest przypadkiem, „wpadką” i piątym kołem u wozu – jak to często zdarza się rozbuchanej hormonalnie młodzieży, pośpiesznie i nieprzytomnie robiącej dziecko w dusznej toalecie klubu disko. nie rozumiem, dlaczego w heteronormatywnym świecie każda patologia – z przemocą, znęcaniem się psychicznym czy molestowaniem seksualnym dziecka – jest społecznie sankcjonowana tylko i wyłącznie dlatego, że… „uświęcone spółkowanie kobiety i mężczyzny…”. naprawdę bycie hetero nie czyni was z definicji lepszymi ludźmi czy wzorowymi rodzicami. dziwi mnie, że ludzie nie są w stanie zrozumieć, że ten jeden dzień w roku – w czasie Parady Równości – trwa karnawał, fiesta i bal przebierańców. przecież nikt z nas na co dzień nie chodzi owinięty tęczową flagą, z doczepionymi skrzydłami czy piórami w tyłku. przecież my normalnie pracujemy, żyjemy, chodzimy z tłumem ulicami, robimy zakupy. widzicie nas na co dzień? różnimy się jakoś wyglądem? może mamy jakieś charakterystyczne znamiona na twarzy? porozumiewamy się tajnym kodem? puszczamy sprośne oczko i ukradkiem podszczypujemy was w autobusach i tramwajach? czas karnawału to moment „świata na opak”, w którym nie obowiązują uznawane na co dzień zasady, konwenanse i tabu – możesz być, kim chcesz i grać kogoś innego. błagam, poczytajcie Bachtina, poznajcie trochę kulturę europejską, tradycje śródziemnomorskie, ideę karnawału w innych zakątkach świata – i zastanówcie się, czy wasz pełen oburzenia argument o piórach w dupie ma jakikolwiek sens w tej dyskusji? obiecuję sobie nie walczyć z ultra-katolikami, ale niekiedy ich zuchwałość i apodyktyczność w lansowaniu jedynego słusznego światopoglądu przypomina mi średniowieczne krucjaty i hiszpańskich konkwistadorów, którzy równają z ziemią wszystko, co nie mieści się w ich wizji świata: buddyści to sekciarze, wszyscy wyznawcy islamu to terroryści, ateiści to dewianci pozbawieni uczuciowości wyższej, a dzieci rozwodników to nasienie szatana. mam prawo kochać, kogo chcę. mam prawo wierzyć w to, co chcę. mam prawo myśleć tak, jak chcę i mówić to, co myślę. to że nie wierzę w prawdy wiary głoszone przez panów w sutannach nie oznacza zaraz, że mam ochotę gwałcić, palić i zabijać. dlaczego homoseksualizm ma być zakazany, a palenie papierosów, picie alkoholu, zabijanie zwierząt na mięso, używanie broni palnej – NIE? to, że homoseksualizm jest chory, wynaturzony i zły, a papież go potępia, a Biblia straszy karą… – OK, ale to jest WASZ światopogląd. skoro WY uważacie, że jest złem, to go nie praktykujcie. ale z jakiej racji MY mamy żyć według waszych przekonań, których nie uznajemy? przecież na poziomie społecznym, politycznym i ekonomicznym funkcjonujemy jak reszta „normalnego” społeczeństwa – pracujemy, przestrzegamy prawa, płacimy podatki i kierujemy się w życiu kardynalnymi ogólnoludzkimi zasadami, na które ani chrześcijaństwo, ani katolicyzm nie mają monopolu. czy ja komukolwiek każę przejść na wegetarianizm? ćwiczyć jogę? myć włosy szamponem pokrzywowym? wychowywać dzieci według modelu szwedzkiego, a nie włoskiego? szanować ojca i matkę zamiast kraść babci rentę? nie upijać się przy własnym dziecku? czy ja komukolwiek – cokolwiek? nie. więc skąd pomysł, by narzucać innym swoje wartości? wy macie swoje, a my swoje. nikt nikogo nie krzywdzi, więc o co tak naprawdę chodzi? „Kiedy Joanna Duda i Anu Czerwiński [na zdjęciu] Polki mieszkające w Paryżu, postanowiły wziąć ślub, nie przypuszczały, że będzie to tak trudne. Francuzi nie robili żadnych problemów. – Urzędniczka w Paryżu zapytała tylko, czy któraś z nas jest niepełnoletnia. Innych przeciwwskazań nie widziała – wspomina Anu. Za to polscy urzędnicy problemy widzą. Joanna poprosiła o zaświadczenie, że jest stanu wolnego, ale nie może go dostać. W rubryce dotyczącej przyszłego współmałżonka Joanna wpisała dane partnerki, z którą zamierza wziąć ślub. Kierowniczka Urzędu Stanu Cywilnego w Gdańsku odmówiła wydania dokumentu. Powołała się na art. 18 Konstytucji RP i ustawę Kodeks rodzinny i opiekuńczy, które – według niej – definiują małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, a nie dwóch kobiet. Nie pomogło tłumaczenie, że ślub odbędzie się w Paryżu zgodnie z francuskim prawem, które dopuszcza małżeństwa tej samej płci.” [więcej: TUTAJ – Newsweek: Jak polski urzędnik blokuje ślub lesbijek we Francji] no i bardzo pięknie – na straży moralności Polaków, roszcząc sobie prawo do decydowania o ich życiu osobistym, stoją już nie tylko księża i politycy, ale również zwykłe panie urzędniczki z okienka. może nie długo administracje osiedli mieszkaniowych zaczną nas pytać w ankietach i deklaracjach o wywozie nieczystości, z kim dzielimy nie tylko kubeł na śmieci, ale i własne łóżko… czasem jednak wydaje mi się, że cała ta afera z rejestrowanymi związkami partnerskimi wynika ze zwykłego niedoinformowania Polaków – być może przeciętnemu Kowalskiemu wydaje się, że zamierzamy urządzać bale przebierańców w świątyniach i urzędach stanu cywilnego, strojąc się w suknie ślubne z welonami oraz fraki i cylindry, by na klęczkach przy dźwięku organów i chórów anielskich ślubować sobie nawzajem wszelkie możliwe zboczenia i perwersje seksualne, zaś zastraszony i zdegustowany ksiądz/urządnik – przymuszony przez szatańskich wysłanników UE – będzie nam błogosławił i ofiarował wszystkie świętości celem ostatecznego zhańbienia i sprofanowania uświęconego związku kobiety i mężczyzny… nie od dziś wiadomo, że geje i lesbijki chcą zniszczyć cywilizację. **uj z tym, że połowa starożytnych filozofów, renesansowych artystów, XIX-wiecznych pisarzy i XX-wiecznych idoli pieprzyła się nawzajem jak króliki. waszym zdaniem kultura, sztuka i wartości wyższe to niepodzielna domena hetero-świętych i błogosławionych, zaś „pedalstwo” to brudny margines, który trzeba wyplenić niczym trujący chwast… czyhamy na wasze małżeństwa, na wasze rodziny, na wasze dzieci, na wasz święty spokój. nie mamy własnego życia, więc pragniemy zbrukać i zniszczyć wasze… chcemy do was dzwonić w środku nocy i obleśnie sapać w słuchawkę; chcemy czaić się w ciemnej bramie, by choć na chwilę rozchylić poły obeszczanego płaszcza i obnażyć przed wami nasze obmierzłe genitalia; chcemy po zachodzie słońca wypróżniać się na wasze wycieraczki; chcemy przysysać się do waszych okien i lizać szyby, demonstrując jak bardzo i jak mocno można być zepsutym, zdegenerowanym i złym. chcemy oddychać tym samym powietrzem i zarażać was wszystkimi plagami egipskimi z „klątwą faraona” na czele. nie chcecie byśmy wychodzili na ulice, prawda? bo co? bo zgorszenie? nieprzyzwoitość? szok? przyssani do telewizorów codziennie oglądacie w swoich domach relacje niemalże na żywo – z klęsk, katastrof, wypadków, morderstw i aktów przemocy. później to samo – tylko z większą ilością krwi – oglądacie na dvd oraz w filmach emitowanych przez publiczną telewizję: o tym jak zabijać, kraść, kłamać, gwałcić, cudzołożyć, sprzedawać swoje ciało, wyrzekać się wartości, gardzić słabszymi… – i to jakoś nie kłóci się z waszym prawym i szlachetnym światopoglądem? jeśli chcecie chronić swoje dzieci przed złem i zepsuciem, zajrzyjcie najpierw do ich komputerów – bo może właśnie oglądają w sieci twardą pornografię, wymieniają się swoimi fotkami za doładowanie telefonu albo siedzą na sex czatach – a dopiero potem krzyczcie, ile zła może im wyrządzić widok dwóch mężczyzn trzymających się na ulicy za ręce. orientacja seksualna człowieka nie jest wyborem, chwilową modą czy wykalkulowaną decyzją – to wrodzona i naturalna cecha, która nie może być przedmiotem dyskryminacji. gdybym chciała, by żyło mi się łatwiej, wygodniej, bezpieczniej i w sposób powszechnie aprobowany – z pewnością pozostałabym przy jakimś sympatycznym chłopcu, siłą rozpędu założyłabym z nim rodzinę i wszyscy byliby szczęśliwi. wszyscy, oprócz mnie. nic na to nie poradzę, że nie wyobrażam sobie swojego życia, swojej przyszłości i swojego świata bez Syd. to nie jest wybór. to jest miłość. i jeśli ktokolwiek z jakiegokolwiek powodu spróbuje podnieść na mnie rękę, mówiąc, że nie wolno, że nie wypada, że grzech oraz zakaz – to mu tę rękę odgryzę. jestem kieszonkowym buldożerem i karłowatym lwem, który kłami i pazurami będzie bronił swojego stada i terytorium – to jest mój atawizm: instynkt ojca rodziny i myśliwego, instynkt matki karmiącej i pilnującej gniazda. tutaj nie ma racji bytu żadna religia, jakikolwiek światopogląd, cudzy kodeks moralny czy świętojebliwy konserwatyzm polityczny. nie wiem, kim są te panie – być może parą lesbijek z wieloletnim stażem? być może delegacją radiomaryjnego kółka różańcowego? prawdę powiedziawszy – nie interesuje mnie to. dopóki nie wkraczają na moje osobiste terytorium, mówiąc mi jak i z kim mam żyć, dopóki nie odmawiają mi moich praw obywatelskich – mogą być nawet wyznawczyniami Latającego Potwora Spaghetti. na zdrowie. nic mi do tego. mam w rodzinie kilku naprawdę gorliwych katolików, a wśród moich znajomych nie brakuje osób o poglądach prawicowych. nie dyskutuję z nimi na tematy religijne, nie przekonuję ich do swojej „jedynie słusznej prawdy”, nie oczekuję, że zaczną machać tęczowymi chorągiewkami i kibicować związkom partnerskim. wystarczy mi jednak, że z szacunku do mnie i mojej partnerki, zachowują się naprawdę fair – kiedy razem z Syd siedzimy przy rodzinnym stole, podczas rozmowy, itp. TOLERANCJA ≠ AKCEPTACJA tolerantia – „cierpliwa wytrwałość” (łac. czasownik tolerare – „wytrzymywać”, „znosić”, „przecierpieć”) to postawa społeczna i osobista odznaczająca się poszanowaniem poglądów, zachowań i cech innych ludzi, a także ich samych. Tolerancja nie oznacza akceptacji (łac. acceptatio – przyjmować, sprzyjać) czyjegoś zachowania czy poglądów. Wręcz przeciwnie, tolerancja to poszanowanie czyichś zachowań lub poglądów mimo że nam się one nie podobają. Tolerancja jest postawą, która umożliwia otwartą dyskusję. Bez tej postawy dyskusja zamienia się albo w zwykłą sprzeczkę albo prowadzi do aktów agresji. Tolerancja uznawana jest za podstawę społeczeństwa otwartego i demokracji. wiem, że moim rodzicom byłoby łatwiej mieć „normalną” heteroseksualną córkę, która w wieku 35 lat miałaby męża i dwójkę dzieci. ale tak samo byłoby im łatwiej, gdyby ich 35-letnia córka nie chorowała na depresję i ADD. albo gdyby tak jak inne córki robiła karierę w korporacji. oraz miała dużo pieniędzy i nie pakowała się w kłopoty. oraz gdyby zamiast grubawą brunetką była smukłą blondynką. bo ładnym w życiu łatwiej. i hetero w życiu łatwiej. nie muszą o nic walczyć. po prostu to mają, niejako z definicji. i nikomu nie przyszłoby do głowy kwestionowanie ich praw. nie czuję się gorsza, nie będąc hetero. czuję jednak, że nie mogę siedzieć cicho. i nie mogę się zgadzać na to, co jest. i choć sama g*wno mogę zmienić, będę się drzeć ile sił w płucach i walczyć o swoje. po tym wszystkim, co przeszłam – wiem, że życie jest nieoczywistym przywilejem. i skoro już jestem w gronie szczęśliwców i mogę żyć, to postaram się tego nie spieprzyć. a przynajmniej będę próbować. no i idzie, owszem – idzie facet przebrany za kobietę. wielki mi rzeczy. czy obrońcy moralności naprawdę sądzą, że ten facet chodzi tak ubrany na co dzień do pracy…? a może warto uzmysłowić sobie, czym się różni drag queen i transwestyta od transseksualisty? oraz że żaden z nich nie żywi się krwią dziewic i nie przerabia chrześcijańskich dzieci na macę? na powyższym zdjęciu: graficzka, anglistka, programistka. LESBY. projektują opakowanie twoich płatków śniadaniowych, tłumaczą ci po raz setny third conditional, piszą aplikacje, dzięki którym możesz zamieszczać swoje durne homofobiczne komentarze na forum lesby i pedały. jeśli wyślesz nas „do gazu” – połowa Warszawy zniknie, a wraz z nią kluby, restauracje, galerie sztuki, sceny niezależne i modowe showroomy, w których tak bardzo lubisz się lansować

takie jest prawo miłości nuty